Moje pierwsze wyzwanie czytelnicze spowodowało, że przez kilka godzin wyszukiwałam informacji na temat literatury skandynawskiej . Wiem jedno, jest co czytać, biblioteka zaopatrzona hojnie, a mnie już ślinka cieknie na kilka tytułów.
Nie wiem, czy zaszaleję i wchłonie mnie świat Północy, czy uda mi się przeczytać wiele, ale kilka deklaracji mogę złożyć.
Na pewno raz w miesiącu przyniosę coś z biblioteki.
Z literatury duńskiej zapewne pogłębię znajomość z Karen Blixen.
Z literatury estońskiej być może skusi mnie Jaan Kross.
Finlandia to wielkie wyzwanie - Kalevala, a zapewne jeszcze Mika Waltari.
Islandię najchętniej poznałabym przez Sagę o Egilu i Snorriego Sturlusona.
Norwegia oczarowała mnie pozycją Ailo Gaupa Na dźwiękach szamańskiego bębna (ale ją musiałabym zakupić), a na pewno mam zamiar wreszcie przeczytać Świat Zofii Gaardera, może się jeszcze uda znaleźć czas na Półbrata Christensena.
Najwięcej ma do zaoferowania Szwecja. Właściwie całe wyzwanie mogłabym chyba oprzeć na literaturze tego kraju, ale zdeklarowana różnorodność mnie trochę ogranicza. W związku z czym Szwecja będzie trendy, na czasie - a więc kryminalnie - Mankell, Sjowall i Wahloo.
Urshana, sobota, 01 maja 2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz